Intrygujący film, któremu niestety czegoś zabrakło by być obrazem nieprzeciętnym i łatwym do zapamiętania. Robin Williams (bardzo lubię go w takich spokojnych rolach) gra w nim pisarza i autora nocnej audycji radiowej. Przeżywa on ciężki okres w swoim życiu - właśnie rozstał się ze swoim partnerem, zaczyna mu brakować pomysłów do programu, a na dodatek wieczorami zaczyna do niego dzwonić ciężko chory, 13 letni Pete, który napisał szokującą książkę i teraz chce ja wydać. Chłopcem opiekuje się Donna (świetna Toni Collette), która ma zadziwiająco podobny głos do głosu Pete'a...
"Nocny słuchacz" jest bardzo spokojnym, wolnym filmem, który jednak nie nudzi i dość dobrze udaje mu się utrzymać widza w napięciu. Szkoda tylko, że brakuje w nim wyraźnego zakończenia (jest ono zdecydowanie za bardzo rozciągnięte w czasie, przez co nie udaje mu się wstrząsnąć widzem). Ładne zdjęcia i muzyka budują bardzo dobrze zagadkowy klimat, który pozostaje z nami po seansie, bo film Stettnera jest obrazem, w którym nie można być pewnym prawie niczego. I pomimo iż zakończenie teoretycznie wyjaśnia całą sytuację, to jednak atmosfera tajemnicy i niepewności nadal unosi się gdzieś w powietrzu, i za to spory plus.
6/10